Z pierwszej części dowiedzieliście się już, jak wyglądają poranki naszych typowych SEOwców. Jedni wstają pełni energii i werwy, z uśmiechem na ustach pędzą po świeże bułeczki do piekarni dla rodziny. Inni prowadzą długie i merytoryczne rozmowy z samym sobą, aby zmotywować się do wstania z łóżka. Niestety śniadania, jak wynika z przesłanych odpowiedzi, nie są najważniejszą czynnością SEOwca. A głodny człowiek to zły człowiek…

Zajrzyjmy ponownie do naszych ankietowanych i sprawdźmy, jak wygląda ich dalszy dzień pracy. Kto jest EKO i dojeżdża rowerem, kto pakuje się do wypasionego Mercedesa lub Tico w gazie, a kto stawia na transport publiczny.

Gotowi? To zaczynajmy.

Pierwsze śpiochy ogarnięte. Wypita kawy czy energetyk dają kopa, czas zatem ruszyć na podbój świata algorytmów Google i odwiecznego starcia z klientem „Panie, a czemu tak drogo?” ;)

Do pracy dojeżdżam...

via GIPHY

Wśród całej przepytanej zbiorowości mamy prawdziwych aktywistów w walce o lepsze jutro i czyste powietrze. I nie moi drodzy czytelnicy, nie są to fani dwóch kółek...

Michał Suski pokonuje całą drogę do pracy pieszo! Można? Można. A musicie wiedzieć, że jest to wręcz praca tytaniczna, bo to „13 schodów, staram się wyjść o własnych siłach :)”. Michał, jesteśmy z Ciebie niesamowicie dumni. Zupełnie jak Michał, swoją długą drogę do pracy pokonuje Łukasz Suchy, który schodzi (zupełnie sam, bez niczyjej pomocy) „z sypialni na nogach.”. Panowie, pełen szacunek dla Was. Wiemy, ile wysiłku kosztuje wchodzenie po schodach. Ten reumatyzm, artretyzm i inne łupanie w kościach...Nie tylko panowie są EKO. Aleksandra Józwik również dołącza do grona „zielonych” przemieszczając się „z jednego pokoju do drugiego, ponieważ już przed pandemią pracowaliśmy w trybie zdalnym.”.

Nie wszyscy SEOwcy są jednak zwolennikami niskoemisyjnej formy transportu pieszego. I tak na przykład Marta Gryszko do pracy (a z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że wcale nie ma znowu tak daleko) dojeżdża „ autem w kolorze czarnym”. Czyżby samochód rządowy? A może karawan? :P Tego niestety nam nie zdradziła. Wśród trucicieli powietrza jest także Piotr Michalak, który co rano pędzi „kultowym autem, czyli Passatem z wysokoprężną jednostką o oznaczeniu TDI. Niemniej, zwykle jest to inne auto – kilkunastoletni daily car.”. Piotrze, czy wiesz, że silniki diesla emitują do około 700 mg/km NOx, który powoduje m.in. choroby płuc? „Docelowo planuję zmianę na tramwaj lub rower, tu pewnie zaskoczenia nie będzie, bo chciałbym gravel.” - dokańcza swoją wypowiedź, szukając rozgrzeszenia. Jakby co, to dysponujemy aktualnym rozkładem jazdy tramwajów w Poznaniu, także daj znać, jak zdecydujesz się porzucić swoje auto ;)

Żeby jednak nie było, że tylko Piotr jest ten zły, uprzejmie donosimy, że Dawid Pietkiewicz do pracy dojeżdża „turkusową, pełnoletnią Skodą Fabią.”. Za kolor propsujemy, ale że Fabia…? ;)

via GIPHY

Swoją drogą, aż się nasuwa nam konieczność przygotowania raportu z zarobków SEOwców. Mamy tu wśród ankietowanych CEO, Head’ów, Senior Specialistów, a samochody jak z miesięcznika „Wyklep to sam – kierownik szrotu poleca” :P

Kończąc temat transportu, nie zapominajmy o lokalnych patriotach, wspierających budżety swoich miast i poruszających się transportem publicznym. Chociaż dla niektórych jest to ogromne wyzwanie logistyczne, żeby dojechać „autobusem, którym chciałam, bo nigdy nie mogę zdążyć (mieszkam za blisko przystanku)” – tak się tłumaczy Alicja Filipowicz.

Janusz Omyliński pozwala sobie czasem na nutkę szaleństwa i wtedy zamienia autobus na tramwaj. Janusz – czy ceny biletów tramwajowych w Twoim mieście są dużo droższe od autobusowych?

Niektórzy, chociażby chcieli dojechać, muszą część drogi pokonać pieszo. „Do pracy dojeżdżam tramwajem. Ale tylko do pewnego momentu. Potem ok 1,5km na piechotę aby wyrobić małe kardio i zmobilizować organizm do pracy słuchając relaksacyjnej lub motywacyjnej muzyki.” napisał nam Paweł Gontarek. Faktycznie dba o zdrowie? Czy ma biuro w takiej dzielnicy, że nawet tramwaj tam nie dojeżdża? ;)

W pracy skupiam się na…

Mamy nadzieję, że faktycznie w pracy skupiają się na pracy. Sprawdźmy…

Michał Suski napisał nam, że w pracy skupia się na „tym co ma największy impact na biznes. Nie trzymam się kurczowo planów, tworzę je według potrzeb. Sporo czasu poświęcam na strategię i rozwój, outsourcuję jak najwięcej zadań, które nie wymagają zrobienia ich konkretnie przeze mnie. To pozwala na lepsze skupienie na rzeczach najistotniejszych.” Przekładając to na trochę prostszy język, Michał skupia się na robieniu kasy, dumaniu jak zrobić więcej kasy oraz delegowaniu zadań innym, żeby nie musieć się narobić przy robieniu kasy ;) I takie prowadzenie biznesu to my rozumiemy! :P Serhii Demydenko nie chciał niestety nam zdradzić co robi w pracy. Mówi, że skupia się na „ bardzo ważnych i tajnych zadaniach”. Zakładamy, że nie robi nic ciekawego i nie ma się czym pochwalić, albo robi coś nielegalnego :P Alicja, po wypiciu porannego energetyka, przejażdżce nie tym autobusem co trzeba, w pracy realizuje bieżące zadania, „które już wcześniej sobie zaplanowałam. Lubię mieć wszystko poukładane w pracy i krok po kroku realizować kolejne pomysły/zadania.”. Chaotyczna w domu, skupiona i poukładana w pracy. Nie na darmo ktoś kiedyś powiedział, że „kobieta zmienną jest” ;)

Marta Gryszko, jak na kobiecą naturę wielozadaniowości przystało, po przyjściu do pracy „w pierwszej kolejności (skupia się przyp.red.) na zadaniach bieżących związanych z prowadzeniem własnych projektów, ponieważ tego typu działań jest najwięcej. Są okresy, w których przez kilka miesięcy siedzę głównie w tematach prawniczych. Są takie, w których wdrażamy nowe wersje serwisów i oprócz „wybrzydzania” grafikowi robimy całym zespołem testy prawidłowego wdrożenia zmian (ponoć mam w oczach radar na wszystkie błędy i niedociągnięcia ;) - ze sprawdzonych źródeł wiemy, że ile by się zespół nie napocił przy sprawdzaniu zmian, Marta i tak znajdzie lukę). Najbardziej jednak lubię, kiedy działamy z contentem i mamy na tapecie opracowanie nowych e–booków lub książek (pracownicy nie podzielają tego entuzjazmu :D), z którymi wiąże się najwięcej kreatywnych i rozwijających działań marketingowych, jak i tych związanych z moją główną specjalizacją, czyli pozycjonowaniem.” Aleksandra również działa wielotorowo: „balans na linii pomiędzy zadaniami ważnymi, super ważnymi i gaszeniem pożarów. Głównie staram się wypracować system pozwalający na regularną pracę z jednoczesną uwagę dla spraw krytycznych.” Pani Józwik jednym słowem nic nie zaskoczy ;)

Krzysztof Marzec napisał nam tak: „Jestem jednym z tych nielicznych kierujących agencją, który właściwie wie od a do z co robi agencja.”. Wolimy nie pytać, jak inni zarządzają firmami, że nie wiedzą co się w nich dzieje ;) „W mojej pracy jest coraz mniej SEO, ale stale analizuję kampanie i działania podejmowane dla klientów ponieważ w pracy muszę być zawsze na bieżąco.” - klient w DevaGroup jest zawsze dopieszczony przez Krzysztofa ;). Jan Mikinka w swojej pracy też dba o zadowolenie klienta - „ja muszę zrozumieć, na czym polega jego branża i czemu chce się skupiać na takich a nie innych rezultatach, natomiast on musi zrozumieć moje stanowisko, ograniczenia działań SEO i to czemu takie, a nie inne rekomendacje są kluczowe.”. Jednym słowem ujmując, Jan tłumaczy klientom dlaczego się nie da i czemu tak drogo…Łukasz Rogala działa schematycznie i zadaniowo, w pełni skupiony niczym Ninja na „efektywnym wykonywaniu zaplanowanych rano zadań. :) Z racji prowadzonego podziału na bloki czasu robię hurtem wszystkie spotkania, żeby potem przejść do prac kreatywnych – audytów i strategii dla nowych/obecnych klientów.”

Udało nam się zdobyć nieautoryzowane i nigdzie dotąd niepublikowane nagrania z takich spotkań...

via GIPHY

Wiemy jednak, że lista zadań w pracy SEOwca to jedno, a nagłe pożary i nieplanowane działania to coś, co zawsze namiesza w priorytetach. Czy SEOwcy uparcie trzymają się zaplanowanych na dany dzień zadań, czy potrafią elastycznie podchodzić do swojej pracy? Niektórzy sprytnie lawirują między „zaplanowane”, a „tego w planach na dziś nie było”. Część z nich podchodzi do zmian na zimno, niczym chirurg podczas operacji. Innymi targają skrajne emocje.

Każdego dnia mam wszystko zaplanowane, co muszę zrobić i…

„daję się często ponieść emocjom. Mam część dnia zaplanowaną i wiem, że muszę poświęcić konkretny czas na ustalone i konieczne rzeczy, ale W KAŻDYM DNIU, mam też czas na totalną kreatywność i wymyślanie bez granic. Czasem wyniki zapisuję, a czasem nie. Czasem nawet te niezapisane wracają po jakimś czasie i z tego rodzą się pomysły.” - napisał nam Grzegorz Strzelec. Ciekawe, czy najciekawsze pomysły również rodzą się w tym samym pomieszczeniu, w którym najlepiej myśli się Pawłowi Gontarkowi, który w swoim kalendarzu „zapisuje wszelkie pomysły, które przychodzą do głowy w trakcie analiz, pracy czy posiedzenia w WC :P”.

Jak już wiecie, Łukasz Rogala lubi wisieć na telefonie, dlatego „prawie zawsze zadzwoni telefon, który do przygotowanej rano listy rzeczy do zrobienia dołoży ze dwa nieplanowane. Ponieważ pożary mnie lubią (gorący ze mnie chłopak – to nie słowa redakcji, tylko samego Łukasza) to prawie zawsze telefon od klienta oznacza jakiś szalony pomysł, który poszedł na produkcję i nie do końca ma sens.”. Przystańmy na chwilę i spróbujmy rozważyć nieco głębiej dyplomatyczne wyrażenie „szalony pomysł, który poszedł na produkcję i nie do końca ma sens.”. Czy jeżeli ująć to bardziej wprost, powinno brzmieć w stylu „klient spierniczył i jeszcze się tym chwali”? ;)

Dawid Pietkiewicz podchodzi do swoich zadań z wielką odpowiedzialnością. Kiedy ma coś zaplanowane to „robię to!”. Gorzej tylko z zarządzaniem czasem, ponieważ „Niekoniecznie tego samego dnia (albo roku)”. W końcu mówią, że szczęśliwi czasu nie mierzą… Aleksandrę Józwik kręci natomiast życie na krawędzi… Napisała nam o ”balansowaniu na linii pomiędzy zadaniami ważnymi, super ważnymi i gaszeniem pożarów.”. Mateusz Dela podchodzi do spraw zarządzania czasem i zadaniami nieco inaczej niż inni rozmówcy. On wie, że plan dnia „nie zawsze się [...] sprawdza. Bardziej operuję planami miesięcznymi a nie codziennymi”.

Niezależnie od sposobu radzenia sobie ze wszystkim, wszystkich SEOwców łączy jedno → zrealizować jak najwięcej zadań w panującym chaosie nieustannych zmian, przetasowań, wpadek, czekania na innych. Jedni stresują się tym bardziej, inni podchodzą z większym luzem. W żadnym z tych sposobów nie ma jednak miejsca na brak profesjonalizmu (mamy taką cichą nadzieję ;) ).

Było trochę o pracy i zarządzaniu zadaniami. Jednym wychodzi to lepiej, innym...jakoś pewnie też wychodzi ;) A co najbardziej wkurza wszystkich SEO Ninja w pracy? Kogo lub czego nie lubią? Zadając to pytanie mieliśmy nadzieję na wyciągnięcie jakiś mrocznych tajemnic, donos na szefa, przełożonego, woźnego. A tymczasem dowiedzieliśmy się, że…

Ostrzeżenie

Dalszą część opracowania czytasz na własną odpowiedzialność, szczególnie gdy jesteś klientem lub programistą i korzystasz z usług SEOwca/agencji SEO. Autor publikacji nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody moralne, zepsuty humor, czy zerwane umowy o współpracę. Każda z wypowiadających się tu osób zrobiła to „prawie” dobrowolnie ;)

W mojej pracy najbardziej denerwuje mnie…

klient i dział IT. I pewnie wcale nie spodziewaliście się takiej odpowiedzi? ;) Klient, który chce „szybko, tanio, lepiej” - jak to opisał Serhii, po czym i tak „nie płaci faktury w terminie” dokłada do tego Paweł Gontarek. A do tego „opóźnienia we wdrażaniu zmian na stronie ze strony Klienta” doprowadzające do szewskiej pasji Mateusza Delę plus „bagatelizowanie wszystkiego przez dział IT i dziwienie się ze spadków lub brak zrozumienia istoty i działania SEO potrafią irytować” także Jana Mikinka. A tak całkiem serio, to zdecydowanie bardziej SEOwców wkurza Google, brak dobrej organizacji pracy (oczywiście innych, bo sami SEOwcy są wg. siebie doskonale zorganizowani ;) ) oraz mnogość i różnorodność zadań, z jakimi muszą się zmierzyć w krótkim czasie, niż sam klient. Jaki by jednak dzień nie był stresujący, SEOwiec „stara się nie denerwować, zwłaszcza jeśli dzieje się coś, na co wiem, że nie mam wpływu. Szukam rozwiązań i działam dalej.”. Przynajmniej takie podejście ma Kamila Klincewicz. Dawida Pietkiewicza też trudno wyprowadzić z równowagi, jednak „najbardziej potrafi mnie rozdrażnić brak zorganizowania.”. Grzegorz Strzelec, po zażyciu magicznych pigułek z witaminą DD jest „oazą spokoju. Wyciszonym kwiatem lotosu na spokojnej tafli jeziora.” A napisał nam tak: „ jak w tak pięknej branżuni, coś może denerwować ;) Czasem może troszkę mnie irytuje natłok powtarzalnych czynności. Nie mniej staram się je często automatyzować i to mnie uspokaja. Nic tak nie cieszy jak 2 dni poświęcone na automatyzację czegoś, co ręcznie można było zrobić w 2... godziny." Grzegorz tylko Ty umiesz tak profesjonalnie zarządzać swoim czasem :D Nie bierzcie tylko z niego przykładu…

A co lubią SEOwcy w swojej pracy? Poza koleżanką z biurka obok, pizzą, piątuniem, weekendem, spaniem do 12 w południe i pracą z kanapy?

W swojej pracy najbardziej lubię…

"atmosferę w branży. Pomimo nawet tego, że SEO mogło by być atomowym wzorcem czasu z Mainflingen koło Frankfurtu, wyznaczającym #piąteczki, czyli częste spory i mocne dyskusje w okolicach weekendu. Z technicznych rzeczy, lubię dynamikę i ciągłe odkrywanie czarnych skrzynek. SEO to taki niekończący się escape room, przez co jest zawsze zagadką. Lubię zagadki! :)” kontynuuje swoją dalszą wypowiedź Grzegorz. Łukasza Rogala lubi swoich kolegów z branży…„kolegów, z którymi każdego dnia mogę wymieniać się wiedzą i pomysłami. Branża SEO to wyjątkowa grupa ludzi.” To się Łukasz przymila ;)

Jedni lubią kolegów, innych, w tym Janusza Omylińskiego, kręcą „tabelki, arkusze, funkcje, wykresy, aaahhh…” No cóż, każdy ma swojego bzika :) Marta Gryszko napisała nam, że w swojej pracy lubi to, że „sama ustalam sobie zakres obowiązków, mam też elastyczne godziny pracy, co pozwala mi na wykorzystanie części „roboczogodzin” na rozwijanie swoich zainteresowań (gra na pianinie i nauka języków obcych) zamiast zostawiać je na czas po powrocie dzieci z przedszkola i szkoły. […]". Marta, czy Twoja doba jest dłuższa niż innych? Jak to wszystko upychasz w 24 godzinach? Chyba, że zrezygnowałaś ze spania ;)

Szymon Słowik, wzorowy tata i mąż, który dzień zaczyna od ogarnięcia domowych obowiązków, kocha swoją pracę, ponieważ „pracuję z moją piękną, mądrą i kochaną żoną.” Z tego miejsca cały nasz zespół serdecznie pozdrawia Szanowną Małżonkę i gratuluje tak cudownego męża :)

Teraz wiecie już z czym sobie radzą, a z czym niekoniecznie, SEOwcy. Co doprowadza ich do szewskiej pasji, kogo i za co kochają, a kogo nienawidzą...

BONUS

W pracy natłok obowiązków nie pozwala żyć,

O ciszy i spokoju możesz już tylko dziś śnić.

Zmiana algorytmów kolejny raz nie pozwala się skupić,

Nie wiesz w co ręce włożyć, kogo dziś ukatrupić.

Gdy kolejny raz wkurza Cię klient, czy oporny programista,

Pomoże Ci rozluźnić skołatane nerwy nasza SEOplaylista ;)

Kliknij w obrazek, aby posłuchać hitów.

Z kolejnej, trzeciej i zarazem ostatniej części dowiecie się, co SEOwcy robią w czasie wolnym (chodzą słuchy, że też czasem go mają ;) ). Jak na nich przystało, pojawią się również ich mądrości, ludowe porzekadła, przesłania i wytykanie błędów innym (kiedy sami pozostają nieskazitelni :P ). Koniecznie zostańcie z nami.

Powiadomienie o nowych wpisach znajdziecie w swoich kontach użytkownika (kto jeszcze nie ma, może zarejestrować je i skorzystać z darmowego triala) i mediach społecznościowych (FacebookTwitter).