Niedawno John Mueller z Google powiedział, że nowa wersja algorytmu Pingwin powinna pojawić się jeszcze przed końcem roku. Dodał też, że nowy Pingwin będzie działać "w czasie rzeczywistym". Warto zatem odpowiedzieć sobie na kilka pytań, jakie nasuwają się po otrzymaniu wcześniej wspomnianego komunikatu.

"Jeszcze przed końcem roku" czyli kiedy?

Z poprzednimi wersjami algorytmu Pingwin, branża SEO musiała mierzyć się zwykle w październiku. Dla przypomnienia ostatnie dwie aktualizacje miały miejsce w dniach:

- 17.10.2014
- 04.10.2013

Można zatem przypuszczać, że najnowszy update przypadnie na koniec października lub pierwszą połowę listopada bieżącego roku.

Co się zmieni po uruchomieniu algorytmu?

Pingwin odpowiada za badanie jakości linków. Do tej pory skutki działania tego algorytmu najdotkliwiej odczuły osoby wykorzystujące w swoich działaniach tzw. Black Hat SEO. Jednak nie wszystkie strony, do których kierowały nienaturalne odnośniki niskiej jakości, zanotowały znaczne spadki w SERP. Branża dyskutowała na ten temat głośno i wielokrotnie, a i samo Google z pewnością zauważyło, że choć część spamu udało się z SERP usunąć, to jednak pozostało wiele stron, które pozycjonowane metodami "Czarnego Kapelusza", wciąż miały (i mają) się świetnie. Powstały też nowe serwisy, których właściciele chętnie korzystają z takich technik pozyskiwania linków jak XRumer, blast czy inne, wyjątkowo niechętnie widziane przez Google i kojarzone po prostu ze spamem.

Można zatem przyjąć, że najnowszy Pingwin zrobi wreszcie porządek w tym temacie i faktycznie ukarze strony, które nadużywają źle widzianych przez wyszukiwarkę sposobów zdobywania linków. Czy to się uda? Osobiście mam nadzieję, że tak - dotąd bowiem Pingwin nie do końca sobie radził z tym tematem, a po jednej z jego aktualizacji, najbardziej ucierpiały nie te witryny, które w pozycjonowaniu korzystały z BHS, ale te, promowane metodami określanymi w branży jako Grey Hat SEO.

Czy jest jeszcze czas, by uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami Pingwina?

Warto zaznaczyć, że prace nad stroną nie powinny być nigdy prowadzone na 5 minut przed uruchomieniem nowego algorytmu, ale na bieżąco. Częste audyty, monitoring linków, sprawdzanie czynników onsite - to podstawa. Warto dbać o to, by strona zawsze była jak najbliższa googlowskiego ideału. Nie oznacza to jednak, że jeśli posiadamy bardzo zaniedbaną pod względem linków witrynę, powinniśmy załamać ręce i czekać na karę. Dobrze, by możliwie jak najszybciej zapoznać się z informacjami dostępnymi w Search Console czy przeanalizować źródła linków kierujących do naszego serwisu, np. przy wykorzystaniu MajesticSEO. I usunąć te odnośniki, które są szkodliwe, a w przypadku braku możliwości ich skasowania, wykorzystać dany nam przez Google plik disavow.txt. Czy to uchroni nas przed karą? Możliwe, że przed uruchomieniem najbliższego Pingwina nie zdążymy ocalić serwisu, ale w tym tunelu jest światełko nadziei o nazwie...

"działanie algorytmu w czasie rzeczywistym".

Jeśli sprawdzą się zapowiedzi Johna Muellera, nowy Pingwin nie będzie już uruchamiany ręcznie i nie będzie wędrował przez sieć tylko przez pewien określony czas, a kolejne „badanie” stron rozpocznie, gdy pojawi się update tego algorytmu. Będzie za to na bieżąco ulepszany i również na bieżąco kontrolować będzie on strony internetowe. Jeśli zatem w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu tygodni serwis zostanie ukarany przez Pingwina, jego właściciel nie będzie musiał czekać wielu miesięcy na nadejście update'u. Istnieć będzie szansa, że algorytm "zauważy" zmiany wprowadzone w serwisie i przywróci dawne pozycje witryny. A kto wie, może je nawet podniesie.