Nagranie Matta Cuttsa z początku tego tygodnia, zmieniło nieco pogląd na szkodliwość linków nofollow. Dotychczas pracownicy Google zapewniali, że linki oznaczone atrybutem nofollow nie szkodzą, ponieważ nie przekazują PR. Atrybut ten zalecano zatem stosować m.in. w przypadku płatnych linków reklamowych, czy też w linkach wstawionych przez użytkowników w postach i komentarzach. Zalecano go również przy czyszczeniu profilu linków, po otrzymaniu informacji o podjęciu ręcznych działań w wyniku wykrycia nienaturalnych linków.

Jednak poniższa wypowiedź:

"(...) even if those links were nofollow, if we see enough mass-scale action that we consider deceiptive or manipulative, we do reserve the right to take action."

mówi jasno, że w skrajnych przypadkach, jeśli ewidentnie widać próby manipulacji (w tym przypadku głównie przepływem ruchu przez takie linki), Google może zareagować. Matt podkreśla jednak, że są to wyjątkowe sytuacje, często wynikające z otrzymanych spam raportów i wspomina o tym, że dotyczy to tylko ręcznych działań. Algorytm natomiast całkowicie pomija linki nofollow.

Pełne nagranie jest dostępne na YouTube.

Skąd taka zmiana w podejściu do linków nofollow? Dotychczas Google reagowało wyłącznie w przypadku wykrycia prób manipulowania przepływem PR - czyżby reakcja na próby manipulowania ruchem generowanym na stronie miała być pierwszym krokiem w przyznaniu się do tego, że ruch ma wpływ na ranking? Jeśli nie, po co reagować w takich sytuacjach?